Blisko 300 osób zabitych w wyniku zestrzelenia pasażerskiego samolotu Malaysia Airlines. Część z nich właśnie staje się znana całemu dysponującemu mediami światu. Ich twarze przypominają o tragedii, ich historie wzruszają i napawają smutkiem. Seniorzy, dorośli, dzieci - przerwane w jednej chwili życie dotyka rodziny, przyjaciół ale też osoby, które nigdy nie znały ofiar katastrofy.
![Ludzkie tragedie [© Africa Studio - Fotolia.com] Ludzkie tragedie [© Africa Studio - Fotolia.com]](http://www.senior.pl/Ludzkie-tragedie_img53ca64b5bf932.jpg)
Truizmem jest stwierdzić, że każda ofiara miała kogoś, kto na nią czekał, kto teraz po niej płacze. Media prezentują właśnie nazwiska i historie ofiar
zestrzelenia samolotu. Ofiar polityki - i tej lokalnej i tej wielkiej. Konsekwencją ich śmierci jest fakt, że właśnie ich poznajemy. Rodzinę Australijki, która po raz drugi w tym roku opłakuje bliskich zabitych w lotniczej katastrofie tej samej linii. Naukowców zdążających na konferencję poświęconą walce z AIDS. Holendra z (jak się okazało tragicznym)
poczuciem humoru, który nawiązując do zaginięcia Boeinga sprzed paru miesięcy, sfotografował samolot "na wypadek gdyby i ten zniknął". Młodą parę, która jechała na ślub w Malezji. Córkę mieszkającego w Australii kardiochirurga polskiego pochodzenia. Trójkę wracających do szkoły w Australii dzieci i ich dziadka, których rodzice pożegnali na lotnisku w Amsterdamie, gdzie rodzina spędzała wakacje. Można opisywać w ten sposób po kolei każdą z ofiar...
Tragedia sprawiła, że w jakiś sposób stają się oni także częścią życia tych, którzy w innym wypadku wcale by o nich nie usłyszeli. Wzruszające historie, przerwane życie, nagłe, tragiczne zakończenie radosnego podróżowania... współczujemy bliskim, żałujemy ofiar, zapalamy (także wirtualne) znicze...
Równocześnie niemal od razu pojawiają się głosy, że każdego dnia umiera więcej ludzi, a większość z nich - choć też nagle (na przykład w wypadkach komunikacyjnych) - zupełnie anonimowo, nie wzbudzając zainteresowania nikogo oprócz najbliższych.
Publiczne współczucie i publiczne domaganie się swoistej "sprawiedliwości w umieraniu" pojawiają się po każdej wielkiej tragedii. Paradoksalnie, obie te postawy mogą być wyrazem jednego - bezradności wobec śmierci i tego, że - jak mówił jeden z bohaterów "Mistrza i Małgorzaty" - to iż jesteśmy śmiertelni, okazuje się niespodziewanie.
ĹmierÄ nie jest czymś, czemu można "zaradzić". A my nie chcemy się z tym pogodzić. W świecie, w którym mamy sposoby i poradniki na niemal wszystko - od sprzątania w domu po osiąganie władzy i bogactwa, w świecie w którym niemal każdy krok jest zaplanowany, w świecie w którym wyrazem sukcesu jest panowanie nad każdym aspektem życia, nagła śmierć stała się jeszcze bardziej niż dotychczas niezrozumiała, obca i straszliwa... Moment, gdy poznajemy nazwiska, twarze i szczegóły z życia pojedynczych ofiar, moment, kiedy uświadamiamy sobie ból ich rodzin, a nade wszystko chwila, w której dociera, że równie dobrze na liście ofiar mogłoby pojawić się nazwisko moje lub kogoś z moich bliskich, jest w dzisiejszych czasach szczególnie trudna.